Jak sprawdzić dostępność strony internetowej dla osób z niepełnosprawnościami?

Jeśli jesteś właścicielem strony internetowej lub jej administratorem, z pewnością dbasz o jej UX i UI design – by była użyteczna i przyjazna dla większości użytkowników. 

Czy jednak na pewno pomyślałeś o wszystkich odbiorcach – także tych, którzy są w mniejszości? Dobrą praktyką jest dostosowanie witryny do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Czym jest dostępność strony internetowej i jak ją sprawdzić?

Co to jest dostępność strony internetowej?

Dostępność strony internetowej (ang. accessibility) polega na przygotowaniu jej w taki sposób, by była przyjazna dla wszystkich użytkowników. Twórcy witryny powinni zaprojektować i zaprogramować poszczególne elementy tak, aby nie wykluczały możliwości jej odbioru przez żadną grupę ze specjalnymi potrzebami. Zwraca się tu przede wszystkim uwagę na wymagania względem osób z niepełnosprawnościami, w szczególności:

  • niewidzących lub niedowidzących,
  • niesłyszących,
  • niepełnosprawnych ruchowo,
  • z zaburzeniami funkcji poznawczych.

Zasady tworzenia dostępnych stron internetowych określa standard WCAG 2.1, czyli dokument przygotowany przez Międzynarodowe Konsorcjum W3C. Podstawowe wytyczne mówią o funkcjonalności, kompatybilności, postrzegalności i  zrozumiałości.

W Polsce reguły dotyczące dostępności cyfrowej zawiera także ustawa z dnia 4 kwietnia 2019 o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych podmiotów publicznych. Choć tylko podmioty publiczne mają ustawowy obowiązek stosowania tych zasad, nie znaczy to, że inni twórcy stron www mogą je lekceważyć.

Jak sprawdzić dostępność cyfrową strony internetowej?

Zgodnie z ustawą podmioty publiczne mają obowiązek przygotowywania deklaracji dostępności strony internetowej. W tym celu muszą ją najpierw zweryfikować. Choć na podmiotach prywatnych nie ciąży podobny obowiązek, jednak taki monitoring im także bywa potrzebny.

Aby sprawdzić dostępność strony internetowej dla osób z niepełnosprawnościami, powinieneś zweryfikować szereg elementów w treści i budowie witryny. Poniżej znajdziesz listę najważniejszych z nich. Sprawdź, czy właściwie stosujesz możliwości wzmocnienia dostępności strony dla osób z niepełnosprawnościami. A jeśli tak nie jest, wprowadź usprawnienia.

Wielkość i skalowalność czcionek

Dla osób niedowidzących wielkość czcionki ma ogromne znaczenie. Nie oznacza to, że powinieneś używać nienaturalnie dużych fontów. Dostępne są narzędzia pozwalające powiększyć czcionkę, np. jeden z najbardziej popularnych przycisków „aAA”, z których niedowidzący użytkownicy chętnie korzystają.

Właściwy kontrast

Osoby niedowidzące doceniają odpowiednio dobrane kolory na stronie www. Kontrast kolorystyczny pomiędzy tekstem a tłem powinien oscylować na poziomie od 7 do 1. Ten drobny zabieg znacząco ułatwi odbiór treści i uczyni witrynę dużo bardziej przyjazną.

Struktura nagłówków

Być może jesteś przyzwyczajony, że nagłówki typu h1, h2, h3 stosujesz na stronie, by wesprzeć jej pozycje w wyszukiwarkach. To ważny aspekt, jednak nie zapominaj o użytkowniku. Szczególnie osoby ze specjalnymi potrzebami dużo korzystają na właściwie dobranych nagłówkach. Dzięki nim są w stanie szybko zorientować się w treści strony.

Meta tagi na stronie

W kodzie strony programiści i specjaliści od SEO umieszczają tzw. meta tagi. Najważniejsze z nich to meta title i meta description. Podobnie jak nagłówki, mają one duże znaczenie dla pozycji witryny w wyszukiwarkach, jednak ich ważną rolą jest także pomoc osobom z niepełnosprawnościami. Czytniki stron www odczytują meta tagi i w ten sposób szybko podpowiadają, z jakiego typu witryną użytkownicy mają do czynienia.

Opisy alternatywne

Czytniki stron internetowych dla osób z niepełnosprawnościami odczytują także opisy alternatywne obrazków, czyli tzw. alty. Dzięki temu użytkownik wie, co znajduje się na obrazku uzupełniającym treść witryny. Konstruuj więc alty tak, by jasno opisywały zdjęcia czy grafiki na Twojej stronie.

Video z napisami

Jeśli zamieszczasz na swojej stronie www content w formie video pamiętaj, że jest on bezwartościowy dla osób niesłyszących – chyba że dodasz do filmu napisy lub transkrypcję.

Efekt „stroboskopowy”, migotanie

Przemyśl słuszność zastosowania na swojej stronie agresywnych animacji, migających, gwałtownie zmieniających jasność czy z efektem „stroboskopowym”. Są one trudne w odbiorze dla wielu użytkowników, a bywają także niebezpieczne, np. dla osób z padaczką.

Zrozumiałe instrukcje

Jeśli aktywność użytkowników na Twojej stronie wymaga postępowania według instrukcji, np. podczas rejestracji, napisz ją możliwie najprostszym językiem. Używaj prostych słów i krótkich zdań. Podziel proces na kilka kroków. Ułatwisz w ten sposób zadanie osobom z zaburzonymi funkcjami poznawczymi.

Możliwość nawigacji klawiszowej

Zweryfikuj, czy do poszczególnych elementów strony i podstron można przechodzić przy użyciu klawiatury komputera. Co więcej, obszar strony, który został wybrany za pomocą klawisza, powinien się podświetlać. Jest to istotne dla osób z ograniczeniami ruchowymi, które nie są w stanie operować myszką, a także dla osób niewidomych, które również najczęściej posługują się klawiaturą.

Właściwy format dokumentów

Jeśli to możliwe, zadbaj, by dokumenty zamieszczone na stronie w formacie PDF były przygotowane jako tekst, a nie w formie skanu – dzięki temu będzie możliwe odczytanie ich przez czytniki. Link do dokumentu do pobrania powinien mieć w swojej treści informację o formacie i rozmiarze dokumentu.

Dostępność strony internetowej – lista kontrolna

Na rządowej stronie internetowej, www.gov.pl, znajdziesz szczegółową listę kontrolną z elementami warunkującymi dostępność cyfrowej witryny. Choć została ona stworzona na podstawie ustawy dla podmiotów publicznych, możesz wykorzystać ją także dla swojej strony.

Jeśli potrzebujesz dokonać szczegółowej analizy strony pod kątem jej dostępności dla osób niepełnosprawnych, lista ta będzie przydatna. Jeśli jednak chcesz po prostu zadbać o swoich użytkowników, także tych ze szczególnymi potrzebami, zacznij od opisanych powyżej elementów. Wprowadzając zmiany sprawisz, że Twoja witryna będzie dużo bardziej przyjazna i użyteczna.

Jak zarabiać na aplikacji mobilnej? 5 najpopularniejszych sposobów na monetyzację

Smartfony stały się „centrum dowodzenia światem” dla wielu z nas. Możesz to lubić bądź nie, jednak tak wygląda nasza rzeczywistość – z telefonem w ręku. Rynek aplikacji mobilnych jest jednym z najprężniej rozwijających się na świecie. W urządzeniach pojawiają się coraz nowsze aplikacje, które mają ułatwić użytkownikom codzienne życie, pracę zawodową czy rozwój osobisty. Sprawdź, w jaki sposób Ty również możesz zarabiać na aplikacji mobilnej.

Aplikacja mobilna – dobra inwestycja

Wyobraź sobie, że właśnie przygotowujesz kolację z nowego przepisu na Twoim ulubionym blogu, w tle leci delikatna muzyka z playlisty do gotowania, a w czasie, kiedy pachnące pieczarki dochodzą na patelni, odpisujesz na zaległy e-mail z pracy. O, jeszcze śmieszny mem od kolegi – szybko rzucasz okiem.

W centrum tych wszystkich wydarzeń jest prawdopodobnie Twój…. smartfon! To dzięki niemu możesz wykonywać wiele czynności jednocześnie, wygodnie, przeklikując się z jednej aplikacji do drugiej. Tak wygląda dziś rzeczywistość wielu z nas. W najpopularniejszym sklepie, Google Play, są już ok. 3 miliony aplikacji i gier, które mogą pobrać użytkownicy.

O czym to świadczy? Że warto inwestować w aplikacje mobilne. Choć stworzenie aplikacji to relatywnie duży koszt, to dobrze zaplanowana monetyzacja może przynieść Ci jeszcze większe zyski. A więc jak zarabiać na aplikacji mobilnej? Poznaj 5 najpopularniejszych sposobów.

Płatne pobranie

Najprostszym sposobem, by zarabiać na aplikacji mobilnej jest ustalenie kwoty, którą użytkownik musi zapłacić, jeśli chce z niej korzystać. To proste rozwiązanie, jednak nie zawsze skuteczne. Dlaczego?

Jeśli myślisz o wypuszczeniu płatnej aplikacji, pamiętaj, że musi mieć ona dużą wartość dla internauty. Przede wszystkim powinna wyróżniać się funkcjonalnościami, które nie są dostępne w podobnych, bezpłatnych aplikacjach. Dużym plusem dla użytkowników, którzy zdecydują się dokonać zakupu, jest brak reklam.

Dobrze zaplanuj cenę aplikacji oraz komunikację, która pokaże odbiorcy, że wartość, którą otrzymuje, przewyższa poniesione koszty. Rynek aplikacji mobilnych w dużym stopniu przyzwyczaił nas, że możemy korzystać z nich (przynajmniej w pewnym zakresie) nieodpłatnie. Płatna aplikacja musi naprawdę przyciągać i dawać gwarancję, że poniesiona inwestycja opłaca się użytkownikowi.

Model freemium

Odpowiedzią na minusy związane z wprowadzeniem na rynek całkowicie płatnej aplikacji, jest model freemium. Zakłada on możliwość bezpłatnego pobrania i korzystania z niektórych opcji aplikacji. By uzyskać pełen dostęp do wszystkich funkcjonalności w opcji premium, trzeba natomiast zapłacić.

Taki sposób monetyzacji aplikacji mobilnej jest bardzo popularny, ponieważ umożliwia użytkownikowi jej przetestowanie. Jeśli okaże się wartościowa, będzie skłonny rozszerzyć swój dostęp już poprzez zakup.

Reklamy

Choć internauci są dziś bardziej świadomi i często zdają sobie sprawę, że dzięki reklamom mogą bezpłatnie korzystać z aplikacji, to i tak potrafią one denerwować użytkowników. Wciąż jednak zyski od reklamodawców mogą stanowić dużą część Twoich wpływów związanych z aplikacją. Będą one tym większe, im więcej pobrań aplikacji odnotujesz.

Jeśli możesz, postaraj się, by reklamy były dopasowane do użytkownika i starannie dobieraj reklamodawców. Nie wyświetlaj promocji słodkich batoników w aplikacji wspierającej odchudzanie. Angażujące, kreatywne reklamy mogą wciągnąć użytkownika i będą też dużo skuteczniejsze z punktu widzenia reklamodawcy.

Jeśli jednak mimo to obawiasz się, że użytkownik zrazi się do Twojej aplikacji ze względu na reklamy, możesz połączyć model reklamowy z modelem freemium. Pozwól na wyłączenie reklam użytkownikom, którzy dokonają opłaty i wykupią wersję premium. Ty zyskasz wpływ z zakupu, użytkownik wolność od reklam.

Płatność za subskrypcję

Obciążenie za subskrypcję to inny rodzaj płatnej aplikacji. Aby z niej korzystać użytkownik musi uiścić określoną kwotę, jednak nie jest ona jednorazowa, a uwarunkowana czasem korzystania, np. miesięczna czy roczna. Jej wysokość zależy często od okresu, na jaki odbiorca zdecyduje się podjąć zobowiązanie.

Dobrym pomysłem przy tego typu monetyzacji jest czasowe udostępnienie aplikacji nieodpłatnie. Użytkownik, który przetestuje funkcjonalności i będzie z nich zadowolony, chętniej dołączy do grona płatnych subskrybentów.

Zakupy w aplikacji

Jeśli Twoja aplikacja służy do robienia zakupów, masz dwie opcje monetyzacji (które się nie wykluczają):

  • Pobierasz opłaty od sprzedawcy za możliwość umieszczenia produktu w aplikacji.
  • Otrzymujesz prowizję od sprzedanego produktu.  

To dość oczywista strategia, według której działają największe platformy zakupowe, jak allegro czy OLX. Jednak nawet jeśli główną funkcjonalnością Twojej aplikacji nie jest sprzedaż produktów, wciąż możesz zarabiać na zakupach. W jaki sposób? Udostępnij użytkownikom opcję mikropłatności, czyli zakupów za drobne kwoty – do 20 zł – wirtualnych produktów, np. dodatków do aplikacji, rozszerzeń, pojedynczych piosenek, funkcjonalności dla postaci z gier itp.

Jak zarabiać na aplikacji mobilnej – najważniejsza zasada

Sposobów zarabiania na aplikacji mobilnej jest wiele. Zanim jednak zdecydujesz się na któryś z nich – lub połączenie kilku – powinieneś dokładnie przemyśleć, czy i jaką wartość ma Twoja aplikacja dla użytkownika. Nawet najlepsze strategie monetyzacji nie zadziałają, jeśli odbiorca nie dostrzeże w aplikacji korzyści przewyższającej konieczność poniesienia nakładów finansowych.   

Idealna karta produktu w sklepie online – jak ją przygotować?

Jeśli prowadzisz sklep online, prawdopodobnie wiesz, że uporządkowanie i prezentacja towaru na wirtualnych półkach ma wielkie znaczenie dla poziomu sprzedaży. Sposób na pozbycie się chaosu to odpowiednia kategoryzacja produktów, zaś dobrze zbudowaną kartę produktu można porównać do ekspozycji w sklepie stacjonarnym. Jak przygotować idealną kartę produktu, która go sprzedaje?

Czym jest karta produktu?

Wyobraź sobie wizytę w sklepie z perfumami. Widzisz półki zastawione pięknymi flakonikami – każdego z nich możesz dotknąć, porównać wielkość, powąchać. Czytasz składy, możesz także porozmawiać z obsługą, która opowie Ci, jakie zapachy sprzedają się najlepiej, jakie wybierają młodsi klienci, a jakie odpowiadają starszym itp. Na tej podstawie dokonujesz wyboru perfum dla siebie czy w prezencie.

A jak jest w sklepie online? Tutaj możesz jedynie przeczytać pewne informacje lub/i obejrzeć zdjęcia produktów. To niewiele w porównaniu do wizyty w sklepie stacjonarnym. Dlatego jako właściciel sklepu online, musisz zadbać o to, by jak najdokładniej zaprezentować klientowi swój towar. Zrobisz to na karcie produktu. Co może się na niej znaleźć? Wspomniane opisy i zdjęcia to nie wszystko.

Co zamieścić na karcie produktu?

Karta produktu jest wizytówką Twojego towaru czy usługi. Choć zakupy w dużej mierze przeniosły się dziś do sieci, to nadrzędna zasada dokonywania wyborów zakupowych nie zmieniła się. Klient musi otrzymać komplet informacji, by miał poczucie, że podejmuje świadomą decyzję.

Dodatkowo w sklepie online na zaprezentowanie ich masz mniej czasu niż w tradycyjnym sklepie stacjonarnym. Obok Twojego potencjalnego klienta nie stoi sprzedawca, który może odpowiedzieć na każde jego pytanie i rozwiać wątpliwości. Nie możesz też liczyć, że klient, któremu brakuje pewnych wiadomości, napisze lub zadzwoni do Ciebie. Może to zrobić, jednak równie prawdopodobne jest, że zamknie stronę i przejdzie do konkurencji, gdzie znajdzie komplet potrzebnych mu informacji.

Co umieścić na karcie produktu, by w pełni wykorzystać szansę na finalizację sprzedaży?

Opisy produktów

Jaki powinien być idealny opis produktu? Użyteczny. Przede wszystkim przemyśl, co na temat Twojego towaru czy usługi chciałby wiedzieć użytkownik. Kompleksowe informacje, podane w jasny i klarowny sposób, to najlepsza droga do wsparcia sprzedaży.

Najważniejsze cechy i właściwości produktu wymień w punktach lub umieść w czytelnej tabelce. Ważne, by jeden rzut oka wystarczył potencjalnemu klientowi na znalezienie potrzebnych informacji. Nikt nie ma czasu ani ochoty czytać rozprawek na temat Twoich produktów. Oczywiście wciągający opis, który rozbudzi wyobraźnię czytelnika i popchnie go do zakupu, może być dobrym pomysłem. Wciąż jednak stawiaj na zwięzłość i użyteczność.

Zdjęcia produktów

W wielu przypadkach zdjęcia na karcie produktu są dużo ważniejsze dla użytkownika niż tekst. Wyobraź sobie porywający opis czerwonego swetra – miękkiego, ciepłego, wykonanego z najwyższej jakości wełny. Ostatni krzyk mody! Czy klikniesz „kup teraz” bez zobaczenia choćby jednego zdjęcia produktu? Nie ma szans. Kupujemy oczami, dlatego zadbaj o dobre zdjęcia swojego towaru. Najlepiej, jeśli są to fotografie wykonane indywidualnie dla Ciebie, nie od producenta. Jeśli świadczysz usługi, postaraj się też o zdjęcia z realizacji, które pokażą klientom, jak wygląda Twoja praca.

Video produktowe w sklepie online

Możesz pójść o krok dalej i opublikować na swoich kartach produktów filmiki prezentujące ofertę. Będziesz wtedy najbliżej możliwości, jakie daje wizyta w sklepie stacjonarnym. Na filmie możesz pokazać produkt z każdej strony, zaprezentować jego różne funkcjonalności – po prostu przedstawić, jak działa.

Video to także świetny pomysł w przypadku sprzedaży usług. Fragment szkolenia na karcie sprzedającej kursy, filmik z egzotycznej wyspy na karcie opisującej wycieczkę na Zanzibar – tego typu nagrania rozbudzą wyobraźnię odbiorcy. Pamiętaj jednak, że nie mogą być one zbyt długie, gdyż szybko znudzą potencjalnego klienta. Podaj mu na tacy prezentację produktu w skondensowanej i ciekawej formie.

Porównanie produktów

Jeżeli w Twoim asortymencie znajduje się wiele podobnych produktów, może to spowodować u potencjalnego klienta frustrację. Trudno mu odnaleźć się w tak szerokiej ofercie i dokonać wyboru, przez co niekiedy całkowicie rezygnuje. Sposobem na uniknięcie takiej sytuacji może być zamieszczenie na karcie produktu porównywarki produktowej. Przygotuj ją w postaci przyjaznej infografiki, która pomoże użytkownikowi podjąć decyzję. Z takiego rozwiązania korzystają często między innymi sprzedawcy sprzętu RTV i AGD.

Opinie użytkowników

Trudno przecenić siłę testymoniali (opinii użytkowników) przy sprzedaży produktów i usług. Klient może przeczytać wszystkie opisy na karcie produktu, obejrzeć zdjęcia i filmiki, znać asortyment z każdej strony, jednak wciąż nie być pewnym zakupu. To opinie innych zadowolonych klientów są tym, co często przeważa i popycha do kliknięcia „kup teraz”.

Poświęć trochę czasu, by zebrać wartościowe opinie na temat Twoich produktów. Niech będą jak najbardziej szczegółowe, a przede wszystkim wiarygodne. Jeśli masz taką możliwość, opublikuj je podpisane imieniem i nazwiskiem, wraz ze zdjęciem autora.

Kontakt

Twój potencjalny klient, przez cały czas przeglądania karty produktu, powinien mieć możliwość szybkiego kontaktu z obsługą klienta. Niektórzy użytkownicy nie chcą tracić czasu na wyszukiwanie potrzebnych informacji, inni po prostu lubią porozmawiać z „żywym” człowiekiem. Dlatego telefon i adres mailowy powinny być szybko i łatwo dostępne z każdego miejsca na karcie produktu.

FAQ

Jeśli są informacje, których użytkownik do tej pory na karcie produktu nie znalazł, powinien otrzymać je na dole strony, w tzw. FAQ. To zestawienie najczęściej zadawanych przez klientów pytań wraz z odpowiedziami. Dobrze przemyśl, co zamieścić w tej sekcji, by była użyteczna i wspierała sprzedaż. Możesz opisać tam np. sposób zamówienia, warunki zwrotów i reklamacji, płatności i koszty oraz czas dostawy, rozwiązania problemów technicznych.

Karta produktu a SEO

Chociaż kartę produktu powinieneś przygotować głównie z myślą o użytkowniku, to z tyłu głowy wciąż musisz mieć pozycjonowanie Twojego sklepu w wyszukiwarkach. Jeśli podstrony z produktami będą na wysokich pozycjach, odwiedzi je więcej potencjalnych klientów, a Twoje szanse na sprzedaż wzrosną. O co konkretnie powinieneś zadbać?

  • Wybierz odpowiednie słowa kluczowe. Zastanów się, jakie frazy wpisują w wyszukiwarkę osoby, które są zainteresowane Twoimi produktami. Zrób w zespole burzę mózgów, przeprowadź ankietę wśród klientów. Możesz także skorzystać z płatnych narzędzi, które podpowiadają właściwe frazy (np. SemStorm czy Sentuo) lub opcji udostępnianych przez Google (planer słów kluczowych, Google Search Console czy Google Trends).

Kiedy wiesz już, jak użytkownicy szukają Twojego asortymentu, umieść frazy w treści opisów produktów. Nie przesadzaj z ich ilością – algorytmy wyszukiwarek szybko to wykryją. Działaj naturalnie, a pozycje z pewnością wzrosną.

  • Zadbaj o unikalne treści. Teksty opisujące produkty powinny być przygotowane indywidualnie dla Twojego sklepu. Nawet jeśli masz w asortymencie towar zewnętrznych producentów, nie jest dobrym pomysłem korzystanie z treści stworzonych przez nich. Najprawdopodobniej inni sprzedawcy też to zrobili, przez co opisy te funkcjonują w sieci jako tzw. duplicate content, czyli powielona treść.

Na swoich kartach produktów możesz korzystać z tekstów producentów, jednak staraj się je parafrazować i dodawać część treści od siebie. Stworzysz w ten sposób unikalne opisy, a tym samym przegonisz konkurencję.

  • Algorytm wyszukiwarki Google docenia nie tylko dobrze zoptymalizowaną treść. Wszelkie materiały dodatkowe, przydatne dla użytkowników, są także „punktowane” przez algorytmy. Chodzi o zdjęcia, filmiki, opinie klientów, wszelkiego rodzaju infografiki. Zamieszczając je na karcie produktu, pomagasz klientom dokonać wyboru i jednocześnie wpływasz na swoje pozycje w wyszukiwarkach.

Idealna karta produktu

Im bardziej kompleksowo opiszesz swoje produkty, tym większa szansa, że zatrzymasz użytkowników na swojej stronie i przekonasz ich do zakupu. Pamiętaj także, że zarówno treści, jak i cały układ karty produktu, powinny być po prostu ciekawe, przyjemne dla oka, przejrzyste. Angażujący content nie tylko wciąga potencjalnego klienta, ale i „przeciąga go na Twoją stronę” – wywołuje pozytywne emocje oraz sympatię do Ciebie, jako sprzedawcy. A stąd już blisko do zakupu.

Co to jest front-end i back-end aplikacji? Czyli dwie strony tego samego medalu

Aplikacje mobilne i aplikacje webowe zawojowały rynek. Dzięki nim zarządzamy naszym życiem osobistym i zawodowym z poziomu telefonu czy komputera, a wiele codziennych spraw załatwiamy szybciej i wygodniej. Chcesz wpisać się w ten trend i myślisz o stworzeniu aplikacji, którą następnie zmonetyzujesz? Planujesz użyteczną apkę jako bonus dla swoich klientów? Najpierw dowiedz się, z czego składa się każda aplikacja, czyli co to jest front-end i back-end aplikacji.

Front-end i back-end aplikacji

Proces tworzenia aplikacji jest zwykle długi i skomplikowany, a przez to kosztowny. Bierze w nim udział wielu specjalistów – programistów, grafików, UX/UI designerów. Zajmują się oni front-endem i back-endem, które stanowią dwie strony tego samego medalu. Żadna nie może funkcjonować bez drugiej. Choć bywa, że obie części projektują te same osoby, dla dobra aplikacji lepiej zastosować podział na programistów pracujących przy front-endzie i back-endzie. Czym zajmuje się każda z tych grup?

Front-end aplikacji

Front-end aplikacji to jej warstwa zewnętrzna – wszystko, co widzi użytkownik korzystający z apki. Składa się więc na nią układ graficzny, menu, treści w aplikacji, animacje, guziki umożliwiające wykonanie akcji itp. Od strony programisty front-end to kod, który pozwala na wyświetlenie ekranu użytkownikowi. Developerzy tworzą go korzystając z języków programowania, takich jak: HTML, CSS czy JavaScript.

Przygotowując front-end aplikacji, bardzo ważne jest kierowanie się zasadą funkcjonalności i użyteczności dla użytkownika. Aplikacja powinna być przyjazna i intuicyjna, zachęcać do korzystania z niej w prosty sposób. Istotnym obszarem realizacji zadań front-endowych jest dostosowanie aplikacji do różnych urządzeń, z wyświetlaczami o zróżnicowanych rozdzielczościach, a także dostępnych przeglądarek internetowych.

Back-end aplikacji

Jeśli wyobrazisz sobie aplikację jako samochód, który prowadzisz, front-endem będzie kierownica, skrzynia biegów i wszystko, co widzisz dookoła siebie. Możesz uruchomić silnik, skręcić czy zmienić bieg, a „back-end” tak pokieruje całym systemem, byś dojechał tam, gdzie trzeba.

Back-end to część aplikacji niewidoczna dla użytkownika, jak silnik samochodu, jednak niezbędna do jej prawidłowego funkcjonowania. Jest to wszystko, co znajduje się na serwerze, do czego nie ma dostępu końcowy odbiorca. Innymi słowy, back-end zajmuje się integracją funkcji po stronie serwera.

Back-endowcy piszą kod, który odpowiada za poprawne działanie poszczególnych zadań aplikacji. Korzystają przy tym z takich języków, jak Java, C#, PHP, czy Python. Back-end obsługuje wszelkie dane – wpisuje je do baz danych, skąd następnie przekazywane są do front-endu za pomocą API (interfejs programistyczny aplikacji, czyli warstwa komunikacyjna pomiędzy front-endem i back-endem).

Front-end czy back-end – co jest ważniejsze?

Front-end i back-end aplikacji są nierozłączne – bez jednego nie ma drugiego. Oba także powinny funkcjonować właściwie, by aplikacja – jako całość – działała poprawnie, była użyteczna i przyjazna.

W przeciwnym razie możesz mieć do czynienia z sytuacją, którą pokazują memy popularne w branży IT. Z łatwością znajdziesz je w wyszukiwarce internetowej. W żartobliwy sposób obrazują one, jak dużą wagę przywiązują twórcy aplikacji do front-endu, pomijając często back-end. Aplikacja wygląda wtedy imponująco, jednak użytkownik nieustannie napotyka błędy – nie działa guzik, nie można rozwinąć menu czy odznaczyć checklisty. Drobne błędy w prostych funkcjonalnościach, których nie zrekompensuje nawet najbardziej kreatywny i pięknie wyglądający front-end.

Dlatego też pracownicy front-endu i back-endu powinni ze sobą stale współpracować, komunikować się, wspierać swoje działania i wychwytywać błędy. Jednym słowem – grać do wspólnej bramki. Tylko dobre zarządzanie obiema częściami pozwoli na stworzenie aplikacji, którą docenią użytkownicy.

Opis produktu pod SEO – czy długość ma znaczenie?

Jeśli decydujesz się wziąć udział w batalii o wysokie pozycje Twoich produktów w wynikach wyszukiwania, powinieneś uzbroić się w odpowiednią oręż. Co nią jest? Wiedza! Aby zawalczyć o topowe wyniki, musisz znać zasady, które pozwolą Ci pisać skuteczne treści. A więc jak stworzyć dobry opis produktu pod SEO? Długość ma tu duże znaczenie – przeczytaj dlaczego i jaka powinna być.

Ile znaków powinien liczyć opis produktu pod SEO?

To, że długość opisu produktu ma znaczenie dla jego pozycji w wyszukiwarkach, wiedzą wszyscy specjaliści od SEO. Ile znaków powinien więc zawierać? Na to pytanie niestety nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

W większości przypadków kilkaset ZZS (znaków ze spacjami) to za mało, a wiele tysięcy – za dużo. Choć można podać pewne widełki – zwykle za optymalne przyjmuje się 1000-3000 ZZS – jednak długość tę warto określać za każdym razem indywidualnie.

Od czego zależy optymalna długość opisu produktu pod SEO?

Skoro więc nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak długi powinien być opis produktu pod SEO, czy oznacza to, że masz tutaj pełną dowolność? Zdecydowanie nie! Kieruj się poniższymi zasadami, a Twój opis zostanie uznany przez wyszukiwarkę za wartościowy, co zwiększy jego szansę na wysoką pozycję.

  • Przede wszystkim użytkownik

Choć opis produktu piszesz pod SEO, to na pierwszym miejscu wciąż powinieneś stawiać swojego klienta. Treść musi być wystarczająco długa, by zawierać wszystkie istotne z punktu widzenia odbiorcy informacje. Im bardziej szczegółowo opisany produkt, tym większa szansa, że opis spełni oczekiwania użytkownika. A algorytm wyszukiwarki to doceni.

Uważaj jednak, by nie przesadzić w drugą stronę. Długi opis produktu daje duże możliwości optymalizacji pod SEO. Mimo to, zbytnio rozwleczony, nie będzie atrakcyjny dla użytkownika. Spróbuj znaleźć złoty środek.

  • Frazy kluczowe

Dla pozycji strony w wynikach wyszukiwania duże znaczenie ma nasycenie jej słowami kluczowymi. W pierwszym kroku wybierz najlepsze frazy, następnie zastosuj je w tekście. Jeśli stworzysz zbyt krótki opis, częste rozmieszczenie w nim Twoich słów-kluczy będzie nienaturalne. A algorytm bardzo szybko to wychwyci.

Postaw na taką długość treści, by frazy kluczowe i frazy pomocnicze brzmiały w nim naturalnie. Wpleć je w ciekawe i przydatne dla użytkownika zdania.

  • Jaka branża, taka długość

Są branże, gdzie nawet stając na głowie, nie wymyślisz opisu produktu na 3 tysiące znaków. I wcale nie musisz. Są jednak również takie, gdzie 3 tysiące nie wystarczą: produkty są dużo bardziej złożone, mają wiele cech odróżniających je od innych i liczne właściwości, które musisz wyjaśnić czytelnikowi. To częsty przypadek w branży usługowej, choć nie tylko.

Porównaj na przykład opis produktu, jakim jest kubek z opisem wycieczki zagranicznej. Rodzaj oferowanego produktu determinuje tu długość opisu. W drugim przypadku liczy się mnóstwo aspektów, takich jak zakwaterowanie, wyżywienie, atrakcje i wiele innych.

Oczywiście, opisując kubek, możesz zbudować długą opowieść o wspaniałym poranku, który czeka klienta, jeśli zdecyduje się na Twój produkt. Pamiętaj jednak, by nie przesadzić. Wciąż stawiaj użytkownika na pierwszym miejscu. Powinien on szybko znaleźć w opisie to, czego szuka. Jeśli będzie miał ochotę przeczytać pasjonującą historię, sięgnie raczej po powieść.

  • Podejrzyj konkurencję

Przy ustalaniu długości opisów produktów pod SEO sprawdź, jak robią to inni. Możesz „ręcznie” przeanalizować kilka pierwszych wyników wyszukiwania na interesujące Cię frazy.  

Innym sposobem jest skorzystanie z narzędzi do SEO, np. Semstorm, które dają możliwość analizy konkurencji. Po podaniu frazy kluczowej uzyskasz gotową, optymalną liczbę znaków, jaką powinien zawierać Twój opis produktu. Nie traktuj tego jednak jak wyroczni. Pamiętaj, że narzędzie analizuje dane automatycznie i niekiedy nie bierze pod uwagę pewnych istotnych aspektów. Dlatego zawsze możesz zmodyfikować długość, kierując się zasadami, o których przeczytałeś powyżej.

Czy długość opisu produktu pod SEO to wszystko?

Na koniec jedna ważna zasada. Pamiętaj, że na pozycję strony w wyszukiwarce wpływa wiele czynników. Opis produktu (m.in. jego długość) to tylko jeden z nich. Aby zwiększyć szansę na wyprzedzenie konkurencji w tym wyścigu, musisz spojrzeć na swoją stronę kompleksowo. Zadbaj także o jej bezpieczeństwo, odpowiednią architekturę informacji, dobór fraz kluczowych, prędkość, linkowanie i inne aspekty. Tylko w ten sposób możesz osiągnąć „SEO-sukces”.

Hierarchia nagłówków (H1, H2) na stronie – czym jest i po co ją stosować?

Treści, które zamieszczasz na swojej stronie internetowej mają duże znaczenie. Z jednej strony powinny być wartościowe dla użytkownika, z drugiej wspierać pozycję witryny w wyszukiwarkach. By tak się stało, powinieneś znać kilka zasad dotyczących tworzenia tekstów. Jedna z nich to hierarchia nagłówków. Czym jest, jak i po co ją stosować?

Czym jest hierarchia nagłówków?

Kiedy czytasz wciągającą powieść, zwykle masz do czynienia ze ścianą tekstu. Przebiegasz po niej wzrokiem, strona za stroną, by jak najszybciej dowiedzieć się, kto zabił, czy też którego mężczyznę wybierze bohaterka.

A teraz przyjrzyj się temu artykułowi. Wygląda trochę inaczej. Czym różni się już na pierwszy rzut oka? Ściana tekstu rozdzielona jest nagłówkami. Każdy z nich informuje, o czym przeczytasz w kolejnej sekcji.

Nagłówki w tym tekście (a także w innych dobrze napisanych treściach w sieci) mają również swoją rangę. Tytuł jest najważniejszy. Mówi Ci, o czym przeczytasz na danej stronie, np. w artykule. Na jego podstawie zdecydowałeś, że to treść dla Ciebie. W kodzie strony www programiści oznaczają go zwykle jako H1.

Kolejne nagłówki, H2, są niższe rangą. To śródtytuły, które pokazują Ci, o czym przeczytasz w treści bezpośrednio pod nimi. Jeśli tekst jest długi lub wymaga tego jego sens, autor może zastosować kolejne w szeregu nagłówki: typu H3, H4, H5 i H6. Tak powstaje hierarchia nagłówków, czyli właściwy układ nagłówków w obrębie strony internetowej. 

Przykład hierarchii nagłówków

W tym artykule zastosowaliśmy następującą strukturę:

H1: Hierarchia nagłówków (H1, H2) na stronie – czym jest i po co ją stosować?

H2: Czym jest hierarchia nagłówków?

H2: Przykład hierarchii nagłówków

H2: Po co jest hierarchia nagłówków?

H3: Dla użytkownika

H3: Dla algorytmu Google

H2: Kto jest na szczycie Twojej hierarchii?

Zauważ także, jak rodzaje nagłówków różnią się od siebie wizualnie. Najczęściej nagłówek H1 jest największy, zwykle stosuje się go raz w obrębie podstrony. Pozostałe nagłówki są mniejsze. Ważne, byś zachował spójność i na każdej podstronie zastosował taki sam styl tego samego rzędu nagłówków.

Po co jest hierarchia nagłówków?

Wiesz już, czym jest hierarchia nagłówków. Ale dlaczego właściwie miałbyś ją stosować na swojej stronie internetowej?

Dla użytkownika

Dobrze uporządkowane nagłówki, które tworzą określoną hierarchię, są jednym z istotnych elementów architektury informacji na stronie www. Stanowią dla czytelnika swego rodzaju mapę. Dzięki nim użytkownicy wiedzą, jak poruszać się po tekście i jakie informacje znajdą w poszczególnych akapitach. Jeden rzut oka wystarczy, by ocenić, czy dany fragment ich interesuje, czy lepiej go pominąć i czytać dalej.

Nagłówki w tekście są także urozmaiceniem wizualnym. Odbiorcy treści, szczególnie czytanych na komputerze czy urządzeniach mobilnych, szybko się męczą. Trudno jest im przebrnąć przez jednolity blok tekstu. Za to artykuł z nagłówkami jest im dużo bardziej przyjazny.

Dla algorytmu Google

Choć najważniejszym adresatem Twoich tekstów zawsze powinien być użytkownik, to jednak musisz pamiętać, że content ma znaczenie także dla pozycji strony w wyszukiwarce. Działania SEO obejmują tworzenie takich treści, które naprowadzą algorytm na główną tematykę witryny. Jak ma się to do hierarchii nagłówków?

  • Dobrze wybrane i rozmieszczone słowa kluczowe są sygnałem, by plasować stronę wyżej w rankingu. Powinny więc one znaleźć się zarówno w samej treści, jak i w nagłówkach, szczególnie tych najważniejszych: H1 i H2.
  • Hierarchia nagłówków jest więc mapą nie tylko dla użytkownika, lecz także dla algorytmu. Pokazuje ona, z jakimi treściami robot ma do czynienia i na jakie zapytania internautów powinien wyświetlić daną stronę. 
  • Dla algorytmu ważny jest porządek nagłówków. Dlatego zawsze powinieneś pilnować, by używać ich w odpowiedniej kolejności: od najistotniejszych, po mniej ważne – to pozwoli różnicować treść. Jeśli zrobisz inaczej, na przykład zaczniesz od nagłówka typu H3, a pod nim zamieścisz nagłówek typu H1, hierarchia będzie zaburzona. Algorytm prawdopodobnie uzna Twoją stronę za nieuporządkowaną i chaotyczną.

Kto jest na szczycie Twojej hierarchii?

Optymalizacja strony internetowej zawsze powinna uwzględniać odpowiednią hierarchię nagłówków. Nie zapominaj jednak, że treści tworzysz głównie dla użytkowników i to im powinno się dobrze czytać Twoje teksty. Tworząc je, stawiaj odbiorcę na pierwszym miejscu, a Twoje starania doceni także algorytm.  

Czym jest konkurencyjność słów kluczowych i co o niej decyduje?

Prowadzenie biznesu w sieci to dziś trudna konkurencja. Trzeba znać wiele chwytów i sztuczek, by pokonać rywali i wysunąć się na prowadzenie. Przykład? Jeśli Twój marketing opiera się o działania SEO, musisz – najlepiej jak to możliwe – dobrać frazy dotyczące działalności, uwzględniając konkurencyjność słów kluczowych. Co to takiego? Przeczytaj poniżej.

Czym są słowa kluczowe?

Słowa kluczowe są dla contentu strony internetowej jak szkielet organizmu. Na nich opierają się wszelkie działania związane z planowaniem i tworzeniem treści. W pierwszej kolejności dobierasz odpowiednie frazy związane z Twoją działalnością, które następnie determinują m.in. treści opisów produktów, nagłówki, opisy zdjęć itp.

Dobrze dobrane słowa kluczowe są także drogowskazem dla algorytmu wyszukiwarki – pokazują mu, w jakim kontekście powinien on wyświetlać stronę.

Konkurencyjność słów kluczowych

Wybór słów kluczowych wydaje się prosty. Czy możesz zastosować każdą frazę, jaka przyjdzie Ci do głowy? Z jednej strony tak… Z drugiej, musisz jednak wiedzieć, że działania SEO dla jednych fraz będę wyglądały zupełnie inaczej, niż dla innych. Dlaczego?

Przede wszystkim dlatego, że nie działasz w próżni. W otoczeniu rynkowym jest mniej lub więcej – w zależności od branży – firm podobnych do Twojej. Z dużym prawdopodobieństwem możesz założyć, że wiele z nich ma podobną wiedzę na temat słów kluczowych, mogą więc dokonać takiego samego wyboru.

Wyobraź sobie przez chwilę, że prowadzisz księgarnię internetową dla dzieci. Jakie będzie Twoje najważniejsze słowo kluczowe? Co powiesz na „książki dla dzieci”? Pasuje. Jednak inne księgarnie również chciałyby zawalczyć o tę frazę, to znaczy wyświetlać się na czołowych pozycjach po jej wpisaniu przez użytkownika w wyszukiwarce.

To właśnie przyczyna konkurencyjności słów kluczowych. Im więcej stron internetowych pozycjonuje się na daną frazę, tym wyższa jest jej konkurencyjność. Inaczej mówiąc, jeśli celem optymalizacji wielu witryn jest uzyskanie wysokiej pozycji na to samo słowo, można określić je jako konkurencyjne. Tym samym prowadzenie działań SEO nakierowanych na tę frazę staje się dużo trudniejsze.

Od czego zależy konkurencyjność słów kluczowych?

Na konkurencyjność słów kluczowych wpływa kilka czynników:

  • liczba wyszukiwań frazy przez internautów,
  • liczba stron, które pozycjonują się na daną frazę,
  • jakość wyników,
  • branża związana z frazą.

Wróćmy na chwilę do księgarni dla dzieci. Słowo kluczowe „książki dla dzieci” jest bardzo ogólne, dlatego pasuje w zasadzie do wszystkich biznesów zajmujących się sprzedażą książek dla dzieci. Wyszukuje je bardzo duża liczba internautów.

Konkurencja w tej branży jest stosunkowo wysoka. Porównaj ją na przykład do producentów specjalistycznego sprzętu budowlanego – frazy związane z tym obszarem są wyszukiwane znacznie rzadziej.

Wszystko to sprawia, że konkurencyjność frazy „książki dla dzieci” jest wysoka, a prześcignięcie rywali w wynikach wyszukiwania staje się bardzo trudne, czasochłonne i kosztowne. Oczywiście, jeśli mimo to zdecydujesz się na optymalizację witryny pod tego typu ogólną frazę i odniesiesz sukces – wiele zyskasz. Najprawdopodobniej „zgarniesz” dzięki temu dużą część ruchu.

Co jednak, jeśli nie chcesz porywać się na tak trudną, drogą i długą batalię? Wybierz bardziej szczegółowe frazy kluczowe. W przypadku naszej księgarni mogą to być słowa takie, jak „mądre książki dla dzieci”, „książki dla dzieci 2-3 lata”, „najpiękniejsze książki dla dzieci” itd. Są one wyszukiwane przez mniejszą liczbę użytkowników. Wciąż jednak mogą zapewnić Ci sukces sprzedażowy.

Frazy zawierające powyżej 2-3 słów kluczowych (w zależności od branży) nazywane są frazami długiego ogona (long tail). Cechuje je mniejsza konkurencyjność, a działania SEO są w ich przypadku stosunkowo prostsze i tańsze. Co więcej, mogą przynieść Ci nawet wyższą konwersję, gdyż w przeciwieństwie do krótkich fraz ogólnych, cechuje je zwykle intencja zakupowa. 

Jak sprawdzić konkurencyjność słowa kluczowego?

Metod na sprawdzenie konkurencyjności słowa kluczowego jest kilka.

Po pierwsze możesz kierować się wiedzą branżową i intuicją – wiesz już, że słowa specjalistyczne będą cechowały się mniejszą konkurencyjnością, podobnie jak bardziej szczegółowe frazy długiego ogona.

Jeśli jednak interesują Cię dane oparte o analizy, możesz wykupić dostęp do jednego z narzędzi SEO, takich jak Sentuo czy Semstorm. Oceniają one konkurencyjność słów kluczowych na podstawie różnych czynników. Podają średnią miesięczną liczbę wyszukiwań fraz czy średni koszt za kliknięcie w ramach reklamy (im wyższy, tym fraza jest bardziej konkurencyjna).    

Czy warto wybierać konkurencyjne frazy kluczowe?

Kiedy jesteś już w stanie ocenić konkurencyjność fraz kluczowych w kontekście działań SEO, pojawia się pytanie: i co dalej? Czy słowa o wysokiej konkurencyjności powinieneś natychmiast odrzucić? Zdecydowanie nie. 

Mniejsze firmy zwykle decydują się na frazy o niższej konkurencyjności. Choć trafiają przez to do mniej licznej grupy, jednak obejmuje ona internautów, którzy używają szczegółowych zapytań. Wiedzą, czego szukają i jeśli znajdą to u Ciebie – prawdopodobnie kupią.

Skuteczne pozycjonowanie się na szerokie frazy zapewni Ci z kolei większy ruch na stronie, jednak prawdopodobnie będzie on niższej jakości, tzn. o mniejszej konwersji. Za popularnymi frazami nie zawsze stoi intencja zakupowa, ale targetowanie ich pomoże Ci zbudować rozpoznawalność marki wśród grupy docelowej.

Nie ma jednej, skutecznej metody na podjęcie decyzji o wyborze słów kluczowych – także pod względem ich konkurencyjności. Wszystko zależy od tego, jaki jest Twój cel biznesowy oraz ile pracy, czasu i środków finansowych możesz włożyć w optymalizację witryny.

Testy A/B w marketingu – droga do wyższej konwersji

Wszystkie działania marketingowe mają jeden wspólny cel – optymalizacja konwersji. Z całą pewnością robisz wiele, żeby go osiągnąć. Czy próbowałeś zatem wykorzystać testowanie? Jeśli nie, przeczytaj, czym są testy A/B w marketingu i jak możesz zwiększyć dzięki nim konwersję na swojej stronie.

Krótka… legenda na rozgrzewkę

Legenda głosi, że był kiedyś pewien marketer-wyrocznia: zawsze wiedział, która reklama będzie bardziej skuteczna. Nie znasz takiego? My też nie. Najlepsi marketerzy z wieloletnim doświadczeniem nie odpowiedzą Ci wprost na podobne pytania. A jeśli tak zrobią, nie są prawdopodobnie dobrymi ekspertami.

Każdy spec od marketingu wie, że najlepszym sposobem oceny kampanii reklamowych jest zapytanie skierowane do grupy docelowej. Zwykle jednak nie masz możliwości pytać swoich klientów o preferencje względem każdej reklamy. Co więcej, świadoma odpowiedź nie zawsze będzie zgodna z rzeczywistością. I tu właśnie z pomocą przychodzą testy A/B w marketingu.

Czym są testy A/B w marketingu?

Testy A/B to narzędzie, które pomoże Ci sprawdzić i porównać skuteczność dwóch lub więcej wersji kreacji marketingowych. To zupełnie tak, jak gdybyś do wiatrówki dołożył laserowy celownik, które pomoże Ci precyzyjnie trafiać do celu. Dzięki testom A/B w marketingu również nie strzelasz na oślep, a świadomie prowadzisz swoje działania.

Testy A/B w marketingu mają szczególne znaczenie tam, gdzie zupełnie nie wiesz, która wersja reklamy będzie skuteczniejsza, czyli np. kiedy członkowie zespołu mają na ten temat przeciwstawne opinie. 

Jak stosować testy A/B w marketingu?

Aby właściwie wykorzystać metodę testów A/B, wykonaj następujące kroki:

KROK 1. Przygotuj dwie (lub więcej) wersje kreacji marketingowej. Mogą zawierać odmienną grafikę, układ, treści lub inne elementy, co do których nie masz pewności. Pamiętaj jednak, by dwie wersje różniły się tylko jednym fragmentem. W przeciwnym razie nie będziesz mieć pewności, który z nich przesądził o skuteczności.

KROK 2. Wydziel z bazy grupę użytkowników i podziel ją na dwie (lub więcej) równe części. Każdej z nich przedstaw inny wariant kreacji.

KROK 3. Zbierz dane o skuteczności obu wersji. To w zasadzie najważniejszy punkt, który pozwoli Ci wysnuć wnioski i zgodnie z nimi postępuj dalej.

KROK 4. Poprowadź działania marketingowe zgodnie z wnioskami – pozostałym odbiorcom zaprezentuj kreację, która „wygrała”.

Testy A/B – przykłady

W jakich konkretnych działaniach marketingowych możesz skorzystać z metody testowania?

  • MAILINGI

Przygotuj dwie (lub więcej) wersje mailingu. Może będą różnić się tytułem maila, a może umieścisz CTA (wezwanie do działania) w dwóch różnych miejscach? Przemyśl, które elementy mogą różnicować wyniki.

Wiele programów do wysyłki mailingów oferuje możliwość automatycznego testowania. Nawet, jeśli Twój nie, to z łatwością podzielisz fragment bazy na równe części i zrealizujesz wysyłkę.

Zbierz dane. Przeanalizuj takie statystyki, jak OR (procent otwartych maili), CTR (procent kliknięć w linki w mailingu), a przede wszystkim konwersję, np. zakup promowanego w mailingu produktu. Do pozostałej części bazy wyślij mail, który osiągnął lepsze efekty.

  • REKLAMY FACEBOOK ADS

Dla wielu branż reklama na Facebooku ma kluczowe znaczenie. Tu także nie działaj na oślep, tym bardziej, że Facebook oferuje bezpłatne narzędzia do testowania.

Sprawdź na przykład rodzaj grafiki dołączonej do reklamy. Być może będziesz zaskoczony, jak wiele zależy od wybranego zdjęcia. Jednak nie ma w tym nic dziwnego – Twoi odbiorcy są wzrokowcami i będą klikać tam, gdzie coś szczególnego przyciągnie ich uwagę.

Testuj także rodzaj nagłówka czy treść wezwania do działania. To wszystko może mieć wpływ na konwersję. Pamiętaj, by testy trwały od 3 do 14 dni, a kreacje reklamowe różniły się jednym znaczącym aspektem. W ten sposób uzyskasz wiarygodne efekty.

  • REKLAMY GOOGLE ADS

Narzędzie Google Ads przeprowadza niektóre testy automatycznie. W zależności od ustawień promuje te treści reklam i nagłówki, które mają najlepszą klikalność lub konwersję. Nie znaczy to, że nie możesz samodzielnie przeprowadzić dodatkowych testów.

Użyj na przykład w dwóch reklamach różnych treści CTA i sprawdź, która lepiej konwertuje. W kolejnych reklamach stosuj właśnie taką. Ponownie zadbaj, by reklamy różniły się jednym znaczącym elementem, byś był w stanie wyciągnąć prawidłowe wnioski.

  • STRONA WWW

Testowanie strony internetowej to nieco większe przedsięwzięcie, jednak z pewnością gra jest warta świeczki.

Testować możesz w zasadzie wszystko: podział kategorii w sklepie, sposób nawigacji, rozbudowanie formularza zakupu, kolor przycisku CTA, opisy produktów i wiele innych. Sprawdź efekty, tworząc alternatywne wersje strony. Najlepiej, jeśli skorzystasz ze specjalnego oprogramowania, które precyzyjnie rozdzieli ruch w Twojej witrynie.

Zbieraj dane dotyczące ruchu i konwersji, np. w Google Analytics, i na ich podstawie zdecyduj, jak ostatecznie powinna wyglądać Twoja strona internetowa.

Kiedy przydają się testy A/B?

Korzystaj z metody testowania jak najczęściej. Pamiętaj, że nawet Twoje całkowite przekonanie co do skuteczności określonej reklamy, może być błędne. Być może wpadłeś w pułapkę wiedzy – niekiedy osoba długo „siedząca” w temacie pomija pewne aspekty lub nie zauważa zmian na rynku. Z drugiej strony, jeśli jesteś nowy w branży, możesz jeszcze nie dostrzegać niektórych niuansów.

Można powiedzieć, że „testowaniem marketing stoi”. Ty także przestań wróżyć z fusów i oprzyj swoje działania na twardych danych, a wskaźniki konwersji z pewnością poszybują w górę.